piątek, 27 kwietnia 2012

Niebezpieczeństwo

Zakochanie. Różowe okulary, motylki w brzuchu, endorfiny. Taaaaaaa.
Dla mnie to także niepewność, wieczne wzloty i upadki. Karuzela emocjonalna. Czasem aż do mdłości.
Chyba jestem na to zbyt stara, zbyt po przejściach, zbyt sceptyczna.
Jak mówi mój przyjaciel, zakochanie to najbardziej niebezpieczny stan w życiu. Myślę, że ma całkowitą rację.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Co za dzień!

Zaczęło się od tego, że spacer nie doszedł do skutku z przyczyn niezależnych. A taką miałam na niego ochotę! Potem łańcuch spadł z roweru, kiedy w całym ekwipunku podjęłam próbę wyprowadzenia go z mieszkania. Wymazałam smarem wszystko, co się dało i nic nie wskurałam. Potem był cieknący zamrażalnik, który lody czekoladowe zamienił w niejadalną papkę, świrujący komputer uniemożliwiający obejrzenie filmu. Ja się pytam WTF?! Nie pozostało mi nic innego, jak wynieść fotel na balkon, popijać wino z butelki przy dźwiękach Rebececci Ferguson i gapiąc się w chmury  unicestwić wszystkie czarne myśli.
Ech, co za dzień...


wtorek, 24 kwietnia 2012

Marnotrastwo

Wciąż biegamy, działamy, szukamy. Wciąż chcemy więcej mieć, mocniej czuć, doświadczać.
Praca, obowiązki, przyjemności. Zmartwienia i radości. I tak w kółko.
Skupiamy się na rzeczach przyziemnych,  na przeżyciach dnia codziennego. A to tylko błahostki. Marność.
Mam poczucie, że marnujemy czas. Mam poczucie, że ja marnuję czas. Tak cenny czas. A przecież mogłabym go poświęcić na coś NAPRAWDĘ ważnego. Uszczknąć trochę dla innych. Dla tych, którzy potrzebują.
Muszę coś zmienić!

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Flauta

Mam w sobie spokój. Mimo, że nie powinnam.
Bo burzliwa przeszłość zostawiła swoje echa.  Nie nazbyt przyjemne.
Ale ja je cenię. Bo dzięki nim nie tracę kontaktu z rzeczywistością.
Przyszłość z kolei smakuje niepewnością. Podszytą strachem momentami.
I mimo, że przez receptory docierają szczątki informacji z zewnątrz. I przez głowę przemknie czasem myśl, że ten świat chyba w nie najlepszym kierunku zmierza.
Mimo tego, mam spokój. W głowie flauta niemalże. Cisza na morzu.


Michael o bardzo dziwnym nazwisku też ma spokój. A i śpiewa nie najgorzej :)

środa, 4 kwietnia 2012

Nic nie muszę

Jak co rano, dzwoni budzik. Budzik to zło. Cholernie nie mam dziś ochoty na odbywanie tych wszystkich rytuałów, planowanie czasu, działanie zgodnie z regułami. Nie wstaję. Nie wstaję i już!
I nie wstałam. Zamknęłam się w swoim małym azylu. Jestem tylko z sobą i dla siebie. I bardzo mi z tym dobrze. A na zewnątrz niech się dzieje, co chce.
Dziś zarządzam projektem " Nic nie muszę". I muszę przyznać, że idzie mi całkiem nieźle :-)

P.S. korona z głowy dla tego, kto wymyślił urlop na żądanie!