poniedziałek, 27 lutego 2012

Syndrom Poniedziałku

Nazywam się (nie)zbyt grzeczna, mam 28 lat i cierpię na Syndrom Poniedziałku.
Zapadłam na niego jakiś czas temu, ale zdiagnozowany został całkiem niedawno.
Syndrom Poniedziałku objawia się bardzo wysokim stężeniem agresji, frustracji, ludziowstrętu, przygnębienia, nicniechcenia i zrezygnowania.
W poniedziałki mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać. Gdzieniebądź.
W poniedziałki mój mózg,w ramach tzw. myślenia, produkuje taki szajs, że aż mi żal.

Poniedziałki to ZŁO!

P.S. Moim poniedziałkowym hymnem oficjalnie stał się:
Coma "Los cebula i krokodyle łzy"

sobota, 25 lutego 2012

Jaśniepan

Umówione spotakanie. Na kilka godzin przed piszę sms z prośbą o potwierdzenie. A nuż coś wypadło, w końcu wypadki chodzą po ludziach. Czekam. Mija godzina, nic. Mija druga, nic. Po trzeciej poziom wkurwu sięga zienitu. Nadal nic. Na 45 min przed umówioną godziną, Szanowny Jaśniepan łaskawie raczył odpowiedzieć. Po czym spóźnił się znacząco. Bo przecież korki. Bo z pracy wypuścić nie chcieli. Bo wrona zesrała mu sie na łeb. Tego ostatniego nie powiedział, ot takie moje życzenie :)
Faceci. Wiem, że myślą główkami, a nie głowami, ale LITOŚCI!
Cierpliwość ma ostatnimi czasy jest do cna wyczerpana.

W oczekiwaniu na Łaskawcę, wzrokiem przeleciałam witrynę księgarni. Zatrzymałam się na jednym tytule:
" Chroń swoje nerwy. Rzecz o tym, jak współpracować z palantami."
Przydałaby się, oj przydała :-)

poniedziałek, 20 lutego 2012

A niech ciekną...

Smutno. Tak zwyczajnie, naturalnie, po ludzku smutno.
Siedzę sama, i samotność kłuje gdzieś w lewy bok. Mocniej niż zazwyczaj.
Siedzę i nucę sobie:
"W ciszy tak smutno szepce zegarek
   O czasie, co mi go nie potrzeba"

I już wiem, że moje codzienne w-dupie-wszystko-manie dziś nie pomoże. Wiem i nie walczę z tym. Bo i po co?
Nucę więc sobie, a słone kropelki powolutku ciekną po policzkach.
A niech ciekną...

wtorek, 14 lutego 2012

Słów kilka o Róży

Słów kilka napisać muszę, gdyż rzadko zdarza się, że coś mnie porusza, tak dogłębnie.
A "Róża" Wojtka Smarzowskiego mnie poruszyła. Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałam coś tak prawdziwego. Mimo, że przez dużą część filmu, z uwagi na brutalność niektórych scen, oczy me zasłaniała chustka, nie chciałam wyjść z kina. Mało tego, uważałam, że wyjście z kina i powrót do codziennych spraw jest dalece nie na miejscu. Bo przy pokazanych tam historiach, nasze bóle i zmartwienia to błahostki.

I w nawiązaniu do współczesności. Dziś Sralentynki. I myślę sobie, że tak durne święto mógł wymyślić tylko Werter w bezkresie swojego cierpienia :-)

środa, 8 lutego 2012

Napisz coś!

Koleżanki w pracy nękają.
- Napisz coś. Dawno nic nie napisałaś.
- Od dwóch dni czekam, aż napiszesz coś o urodzinach.
O urodzinach? A dlaczego o urodzinach? - Bo chciałabym Ci złożyć życzenia!
Ot, tak altruistycznie inaczej :)
A co ja mogę napisać o urodzinach? Że były? :) Ano były i się skończyły.
I nie napiszę, że czuję się starsza, dojrzalsza, że czacha bardziej ogarnięta (piękny tekst Obiektywnej :-)
Nic z tych rzeczy!
Choć przyznam, że trochę z wyjątkowości te urodziny miały. W końcu pierwsze w moim nowym życiu.
I w końcu pierwsze, bez ogólnego muszenia, napinki i nie wiadomo jakiej pompatyczności.
Jak miałam ochotę mieć kaca, to miałam :-) Jak chciałam iść na kabaret, to poszłam!
Nie wiem czy zaspokoiłam Waszą potrzebę drogie koleżanki, ale to tyle w tym temacie :)

A tak swoją drogą, to uwielbiam to Wasze altruistyczne i życzliwe podejście :-)
I że prezent sama muszę wybrać, też uwielbiam :)))

piątek, 3 lutego 2012

Master of disaster

No i wyłonił się kolejny mistrz. Numer 4 zdaje się.
Otwieram pocztę i co widzę? Dziecię takie ( lat 21) proponuje, że cytuję:
"mógłby zaprezentować darmowy pokaz erotyczny na środku pokoju?
Ja sam Ty sama, albo może ja sam jeden chłopak a Ty z kilkoma koleżankami? taki babski wieczór....
naprawdę mam co pokazać...... " 

Umarłam ;-)


A może jednak odpowiemy na anons? Co Wy na to dziewczęta? ;-)