czwartek, 1 marca 2012

O tym, że szczęśliwi czasu nie liczą ;)

Zasłyszałam wczoraj piękny monolog.

"Ile ja właściwie mam lat? Hmm, policzmy. I tu słyszę dźwięk uderzeń w klawiaturkę kalkulatora.
Co? 39? Niemożliwe! Ponowne odgłosy procesu liczenia.
No wychodzi, że 39. A ja ciągle myślałam, że 37. To gdzie mi te dwa lata uciekły? 
Po chwili namysłu: A to znaczy, że mój mąż wcale nie jest dużo starszy ode mnie."

Piękny dowód na to, że szczęśliwi czasu nie liczą :-)

6 komentarzy:

  1. Oj .. normalka .. też się czasem gubię o rok jeden jedynie i niestety:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewna starsza Pani, jedna z bohaterek książki "Smażone zielone pomidory" twierdzi,że pamięta wiele - mniej lub bardziej istotnych faktów ze swojego życia.... nie pamięta jednak, kiedy się tak szybko zestarzała ;-) Ja jeszcze wczoraj miałam lat 25 i rodziłam swoje bliźnięta ;-) One skończyły własnie lat 15, a ja? ....nie pamiętam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewiedza jest czasem błogosławieństwem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ech. fajny post. i podoba mi się jego puenta.:-)
    właściwie się mogę podpisać, że szczęśliwi czas przeinaczają:-)
    i te potknięcia/przekręcenia i zapominania o czasie są fajniejsze, niż na przykład liczenie co dzień "o bosze, to już tyle?", a tak się zdarzają zadziwienia i pomyłki. i oby sobie tak się zdarzały nieraz.

    a co do starości ostatnio przeczytałam gdzieś, że starzy ludzie się nie bawią, nie dlatego, że się starzeją, tylko starzeją się dlatego, że przestali się bawić:-)

    więc na przykład jak już będę tak układnie w wieku starym, czyli np. koło 60tki, np. no to zamierzam nadal tańczyć, jarać trawę - oby już legalnie, a nie tylko w amsterdamie:-), pić wino i ba nurzać się na dodatek ciągle w miłości.
    taki bezczelny mam zupełnie plan.
    oprócz tego obiadki niedzielne serwować dorosłym dzieciom a wygłupy wnukom. oby:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tak plan postawiony, na Twoim miejscu - już bym się nie mogła doczekać:)

      Usuń
  5. no nie.:-) aż tak to jednak nie z tym czekaniem,
    mam jeszcze sporo wymyślonego po drodze do tej starości:-)

    a poza tym
    czy któraś z Was ma w zanadrzu chociaż jeden plan dokładnie wykonany?
    żeby się spełniło dokładnie tak jak się założyło od punktu a do z? nawet jeśli plany się nie walą, to po drodze na plan pierwszy wskakują często inne plany, czyż nie?
    zapoczątkować bym tu może chciała dyskusję o planach i spełnianiach, ktoś się złapie??:-)

    OdpowiedzUsuń