Nazywam się (nie)zbyt grzeczna, mam 28 lat i cierpię na Syndrom Poniedziałku.
Zapadłam na niego jakiś czas temu, ale zdiagnozowany został całkiem niedawno.
Syndrom Poniedziałku objawia się bardzo wysokim stężeniem agresji, frustracji, ludziowstrętu, przygnębienia, nicniechcenia i zrezygnowania.
W poniedziałki mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać. Gdzieniebądź.
W poniedziałki mój mózg,w ramach tzw. myślenia, produkuje taki szajs, że aż mi żal.
Poniedziałki to ZŁO!
P.S. Moim poniedziałkowym hymnem oficjalnie stał się:
Coma "Los cebula i krokodyle łzy"
"Nie możesz zabronić ptakom smutku krążyć nad twoją głową, ale możesz nie dopuścić do tego, by uwiły gniazdo w twoich włosach."
OdpowiedzUsuńtym samym przeżywając również syndrom poniedziałku, aczkolwiek zupełnie na innym tle, przekazuję radosną nowinę, otóż, że już jutro będzie wtorek i być może rzeczy będą inaczej wyglądały, jeśli zechcesz i wcale nie tak strasznie, i tego się trzymajmy, hej:-)
uściski syndromowe
Żegnaj więc czarny poniedziałku!:)
OdpowiedzUsuń